Ryzyko w inwestowaniu i zarządzanie wielkością pozycji

Różnego rodzaju zagrożeń w inwestowaniu jest wiele, ktoś może włamać się na twoje konto, twój broker zbankrutuje, twoje łącze internetowe przestanie działać itp. Jednak w tym artykule chciałbym się skupić na ryzyku wynikającym wyłącznie z zamknięcia otwartej pozycji ze stratą.
Najważniejsze jest by zawsze, ale to zawsze przy każdej transakcji mieć z góry założone ile w tej transakcji możesz stracić. Oczywiście można ustawić stoplossa i jednocześnie trafić w lukę cenową, przez co stracimy np. dwa razy więcej niż zakładaliśmy, w skrajnych przypadkach nawet 10x więcej, wszystko to zależy od charakterystyki rynku. Trzeba to mieć na uwadze.
Stara dobra reguła mówi: “tnij straty szybko i pozwól zyskom rosnąć”, jest to bardzo mądra reguła. Zawsze w życiu dostrzegałem pewną prawidłowość, zwykle nazywałem ją syndromem biedaka, na czym to polega? Z grubsza chodzi o to, że biednym się wydaje, że tak daleko mają do bogatych, natomiast ten bogaty jak patrzy na biedniejszego to wydaje mu się, że tamten go już dogania. Spójrzmy na przykładzie Jaś ma 2000zł, natomiast Małgosia ma tych pieniędzy tylko 1000zł. Z perspektywy Jasia Małgosia ma od niego tylko 50% mniej. Natomiast z perspektywy Małgosi, żeby mieć tyle pieniędzy co Jaś musiałaby zarobić 100%.
W powyższym przykładzie możemy zauważyć to co jest istotą tzw. zarządzania wielkością pozycji, że to właśnie ile stawiamy w poszczególnych zakładach determinuje jak szybko będziemy zarabiać i jak duże spustoszenie będzie wyrządzać nam serie stratnych transakcji. Oczywiście zanim zaczniemy cokolwiek obstawiać musimy być pewni, że nasz system ma dodatnią wartość oczekiwaną (w długim okresie czasu zarabia), warto też wiedzieć ile maksymalnie może się zdarzyć nietrafionych transakcji z rzędu.
Żeby poruszyć Twoją wyobraźnie przedstawię kilka przykładów załóżmy, że ryzykujemy odpowiednio w jednej transakcji:
0,5% ; 1%; 2%; 5%; 10%
Przy powyższych podejściach by “wyjść na zero” musimy zarobić odpowiednio:
0,5025%; 1,0101%; 2,0408%; 5,2632%; 11,11%
Teraz załóżmy, że ponieśliśmy nie jedną tylko serię pięciu strat (co ogólnie nawet przy bardzo dobrych systemach jest bardzo prawdopodobne), ile musimy nadrobić? Odpowiednio:
2,54%; 5,15%; 10,63%; 29,24%; 69,35%
Powyższe przykłady powinny dać Ci do zrozumienia czemu w pojedynczych transakcjach nie warto ryzykować więcej niż 2% całego kapitału, ja jak najbardziej trzymam się tej koncepcji. W zależności od tego jaką naturę ma system, który stosuje wybieram czy lepsze będzie ryzykowanie 2% czy może 0,5%. Muszę się przyznać, że jeśli robię transakcje niemechaniczną, jak ja to nazywam “z ręki” na tyle sobie nie ufam, że staram się ryzykować właśnie te 0,5%. Zdecydowanie lepiej mi wychodzi tworzenie działających robotów niż własnoręczne handlowanie krótkoterminowe.
Jeszcze taka ważna uwaga, ryzyko w przypadku akcji rozumiem tutaj następująco. Jeśli kupuje 100 akcji po 10zł, z intencją, że jeśli spadną do 8zł sprzedam oznacza, że ryzykuje 200zł (po 2zł na każdej akcji), a nie 1000zł. Chociaż dla wielu początkujących inwestorów, którzy zamiast wycofywać się z rynku patrzą tylko jak ich pieniądze topnieją, wydaje się rozsądne uznać, że w ryzyku na każdej transakcji jest cały ich kapitał.
Jeśli chodzi o zarządzanie wielkością pozycji to tak naprawdę jest to temat bardzo rozległy, ja tylko dotknąłem jego istoty i jednego z możliwych podejść, które sam stosuje. Jeśli chcesz zaznajomić się dokładniej z tematem, polecam jedną z nielicznych książek Van Tharpa na naszym rynku:

Giełda, wolność i pieniądze. Poradnik spekulanta