Kilka słów o mnie

Wakacje 2007 roku, w telewizji roiło się od reklam funduszy inwestycyjnych zyskujących ponad 100% w okresie 3 letnim. W gazetach pisano o tym jak dużo można było zyskać na akcjach itp. Ja zachęcony tymi liczbami, z odłożonymi środkami finansowymi (a tych nie było za wiele – wtedy jeszcze studiowałem) ruszyłem na podbój giełdy. Pierwsze dni były boskie, regularna stopa zwrotu rzędu 5% dziennie, inwestycje tylko w najpłynniejsze spółki, sposobność do daytradingu na niektórych walorach. Mnóstwo emocji, zero planu, zero ostrożności. Takim sposobem zaangażowałem kilkuletnie oszczędności, które praktycznie w całości straciłem. Dla większości ludzi byłoby to trudnym wydarzeniem (dla mnie wtedy faktycznie takim było), jednak tamto wydarzenie dało mi wiele. Miałem to szczęście, że zacząłem inwestować na giełdzie chwile przed krachem, dzięki temu nauczyłem się jak ważna jest kontrola ryzyka, by zawsze być świadomym ile mogę stracić w danej transakcji.

Wiadomo, w życiu jest inaczej niż w szkole, trzeba popełniać błędy i uczyć się na nich. Zanim nauczyłeś się chodzić i jeździć na rowerze, upadałeś i wstawałeś. Tak samo jest z inwestowaniem, popełnianie błędów i zaliczanie strat jest wliczone w ten zawód, jednak nie możesz przeginać. Gdy uczysz się dopiero chodzić, nie rób tego na linie nad przepaścią – błąd będzie nieodwracalny. Tego się nauczyłem i cieszę się, że to mi się przytrafiło.